Szwedzka prasa krzyczy: stał się świąteczny cud! Koziołek z Gävle przetrwał święta. Czy dotrwa do nowego roku?
W drodze do Gävle co i rusz sprawdzałam kamerkę online, która śledzi żywot słynnego koziołka. Odpalałam widok na Slottstorget i zaciskałam kciuki jeszcze mocniej: no, jest. Może zdążymy.
Świąteczny cud
O co ta cała afera?, mógłby ktoś spytać. Pamiętacie tęczę na warszawskim Placu Zbawiciela? Stołeczne władze zrezygnowały z jej odbudowywania po kilku podpaleniach. Władze Gävle nie poddają się od kilku dekad, mimo, że w ciągu 51 lat swojej słomianej historii Gävlebocken przetrwał święta jedynie… 14 razy. Co gorsza, w swoje 50-te urodziny, stał jedynie przez kilka godzin od oficjalnego otwarcia. Będąca na dyżurze strażniczka Lisa Lingvall odwróciła się tylko na moment i natychmiast poczuła gorąco na swoich plecach – biedak już stał w płomieniach. Mimo kamery i ścisłej ochrony co roku znajduje się jakiś delikwent, który próbuje skrócić żywot koziołka. W te święta, na szczęście, nikomu się to nie udało.
Duma miasta
Aby przygotować słomianego, świątecznego kozła potrzebna jest: ciężarówka słomy, 1600 metrów sznura, 12000 ręcznie zaplatanych węzłów, 2500 gwoździ i 50 metrów czerwonego materiału. Czas przygotowania: 1200 godzin. Zdaje się, że dużo, ale ten niemal 13-metrowy kozioł wygląda naprawdę fantastycznie i dumnie. Szczególnie, kiedy zajdzie już słońce – Gävlebocken wyposażony jest w oświetlenie, które dodaje mu jeszcze więcej uroku. Ta tradycja trwa od 1966 roku. W tej chwili Kozioł ma swoją stronę internetową, od 1996 roku śledzącą go kamerę online, ma Twittera, a nawet własnego rzecznika prasowego!
Trudny żywot kozła
W 1966 roku, kiedy Kozioł po raz pierwszy stanął dumnie nad miastem, został podpalony w Sylwestra, dokładnie o północy. Tak oto mogła zrodzić się ta smutna tradycja. Od czasu tej sylwestrowej nocy co i rusz ktoś dokonuje zamachu na jego żywot, najczęściej podpalając słomę. Gävlebocken był również porwany i ustawiony na prywatnym podwórku (1973), rozjechany samochodem marki Volvo Amazon (1976), a nawet podjęto próbę porwania go helikopterem (2010).
Ku przestrodze! Podpalanie kozła NIE jest tradycją. Tak pomyślał pewien Amerykanin. Niezrozumienie żartu kosztowało go kilkanaście tysięcy koron kary.

Jedna myśl na temat “Gävlebocken, czyli o płonącym symbolu szwedzkich świąt”