IKEA potrafi ułatwić życie. Ile razy, spacerując pomiędzy tarkami i nożami, pomyślałeś, że twórcom tych gadżetów należy się Nagroda Nobla za kreatywność? I na dodatek to wszystko kosztuje grosze! Znasz to uczucie? Tu świeczka, tam ściereczka, a przy kasie – rachunek 458 zł. Nie ma co się oszukiwać – nie ma szans, żebyś wyszedł z IKEA tylko z podgrzewaczami do herbaty.
Jest coś, co łączy wszystkich ludzi jak Ziemia długa i szeroka. Oto lista 17 rzeczy, które dzieją się ZAWSZE, kiedy idziesz do IKEA:
- Chcesz, by zakupy trwały chwilę, więc zamierzasz ominąć salon wystawowy. Chcesz udać się wprost do hali targowej po tanie i najważniejsze rzeczy. Te po które tu przecież przyjechałeś. Wierzysz w to nawet wtedy, kiedy przekraczasz próg sklepu
- Po drodze bierzesz garść ołówków i notes. Oczywiście nic w nim nie zanotujesz, a ołówki wciśniesz w domu do szuflady, w której leży WSZYSTKO
- Mimo strzałek i tak zgubisz się w salonie wystawowym. Będziesz zataczać kółka wokół kanap, łóżek i stolików LACK
- Na widok eleganckich kibelków przypomnisz sobie, jak dawno nie byłeś w toalecie. Wciąż jednak nie możesz znaleźć wyjścia z hali wystawowej
- Krążąc tak zapakujesz do żółtej torby mnóstwo drobiazgów. Nie tylko ich nie potrzebujesz ale prawdopodobnie nawet nie chcesz
- Choć wcale nie zamierzasz kupić krzesła biurowego (albo jeszcze wciąż w to wierzysz!) to zakręcisz się na co najmniej trzech z nich
- Nie szukasz też poduszki, ale przyłożysz głowę do kilku poduszeczek w pięknej, kwiecistej poszewce
- Zjesz klopsy z ziemniaczanym puree i żurawiną mimo tego, że wcale nie jesteś głodny
Per-Erik Berglund/imagebank.sweden.se - Posprzeczasz się co najmniej raz ze swoim towarzyszem ikeowskiej podróży. Najczęściej zdarza się to parom, najczęściej o zupełnie bezsensowny stolik, którego i tak nie potrzebują
- Na pewno zaczepisz kogoś ubranego na żółto z prośbą o pomoc, by za chwilę okazało się, że to nie jest pracownik IKEA
- Kiedy dotrzesz do działu ze świeczkami (po które tu przecież przyszedłeś!!!) okaże się, że żółtą torbę już dawno zastąpił wózek na kółkach, a w środku masz 364 różne rzeczy i nawet nie wiesz, do czego niektóre z nich służą
- Kiedy dotrzesz do magazynu zorientujesz się, że w notesie nie zanotowałeś nic, nawet tej zabawnej nazwy przedmiotu i regału na którym powinien leżeć. Lub numer, który masz zanotowany okazuje się błędny
- Spocisz się niemiłosiernie, kiedy gnać będziesz z powrotem do hali targowej w poszukiwaniu swojej szafy ANEBODA.
- Po drodze złapiesz jeszcze obieraczkę do warzyw, paczkę słoiczków na przyprawy, tarkę do sera i małe, kolorowe ręczniczki z konikiem z Dalarny
- Kiedy już znajdziesz swoją Anebodę i dotrzesz do kasy, staniesz za kobietą, która zaczęła rozładowywać pierwszy z trzech wózków
- Wydasz dwa miliony czterysta osiemdziesiąt pięć tysięcy sześćset dwa grosze, mimo tego, iż każdy z zakupionych przedmiotów kosztował mniej więcej piątaka
- Kiedy już okaże się, że masz problem z domknięciem bagażnika głęboko westchniesz i przyznasz, że kochasz IKEA i zawsze będziesz ją kochać. Amen.
Mimo wszystko – Love is complicated, IKEA is simple.
Aldona
PS. Chcecie poczytać o tym, jak powstała IKEA? Zapraszam do kącika Anity na Szwedzki sen – czyli o chłopcu z zapałkami.
Świetny tekst, uśmiałam się przy nim! 😀
Dziękuję ☺️☺️☺️?
A domknięcie bagażnika to wcale nie koniec, bo jeszcze trzeba te meble złożyć i tu pojawią się kolejne emocje!
hahahah!!! To prawda!!