Jag känner en bot, hon heter Anna, Anna heter hon…
Czy ktokolwiek z nas, w czasach gdy zgaszone światło na szkolnej dyskotece okrywało rozbiegane dłonie niczym peleryna-niewidka, zastanawiał się, o co chodzi w tej piosence? Mruczało się pod nosem nieznane nikomu słowa, tajemnicze niczym Dragonstea din tei. Mało kto wiedział, że Basshunter śpiewa o Annie, która objawiła się na ekranie komputera jednego z członków zespołu i zgarnęła dla niego prawie 20 000 sprzedanych płyt!

Mało kto zdaje sobie sprawę, że Szwedzi są trzecim największym na świecie eksporterem muzyki. Na podium wyprzedzają ich tylko Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Czy Szwecja tylko ABBĄ i Roxette stoi? Nic bardziej mylnego. Zapraszam na subiektywny przegląd artystów made in Sweden. Ladies first!
Wstajesz rano i nie grawitacja, ale Weltschmerz skutecznie wgniata cię w podłogę. Wystarczy trochę kofeiny, no i ona – recepta na dobry humor gotowa. Laleh. Irańska królowa szwedzkiej piosenki. Spełniająca wymagania nawet tych nieszwedzkojęzycznych. Debiutowała w 2005 roku, ale największą popularność zaskarbiła sobie niedawno utworem „Bara få vara mig själv”. Chce być sobą, patrzeć w niebo – wydawać się może, że takie wzniosłe to i banalne… Gwarantuję jednak, że po wciśnięciu play nie ma odwrotu. Trafiony zatopiony.

Zbyt dumna na miłość dziewczyna smutku. Lykke Li, której pseudonim łudząco przywodzi na myśl słowo lycklig (szczęśliwy), emanuje nostalgią. Szwedka podbiła serca słuchaczy i dorobiła się kilku przejmujących płyt, zobrazowanych nie gorszymi teledyskami. Jedna z jej pierwszych piosenek,„Possibility”, gościła w filmie „Zmierzch” i zaspokoiła nie tylko żądnych krwi fanów wampirzej sagi. Artystka już jakiś czas temu ruszyła z projektem liv, a moje serce ostatecznie kupiła piosenką „Wings of love”.

Ambasadorka sztokholmskiego metra, znana jako Tove Lo, dzięki jednej piosence trafiła na szczyty list przebojów. W „Stay high” Ebba Tove Elsa Nilsson stworzyła wierny obraz szwedzkiej teorii miłości i samotności. Dziś można usłyszeć ją już w zupełnie innej, radosnej odsłonie – „True disaster”. Pech chciał, że tytuł piosenki niefartownie stał się jej definicją, zupełnie nieprzystającą do wcześniejszych nagrań.

I don’t care, I love it, czyli historia o tym, jak wielka kariera może zapuścić korzenie we wspólnym melanżu! Aino Jawo i Caroline Hjelt, tworzące duet Icona pop, poznały się właśnie w trakcie imprezy, miesiąc później z gotowym repertuarem mogły ruszać w świat. Wcale nie „ninties”, bo „eighties bitches” rozgrzały serca wielbicieli muzyki elektronicznej i synthpopu, zdobył też sympatię filmowców, którzy umieścili kawałek na liście kilku soundtracków (m.in w serialu Dziewczyny, czy Pamiętniki wampirów).

I cóż, że ze Szwecji – Zara Larsson jest dziś na ustach całego świata. To nie wina piosenkarki, że jej bujne nastoletnie życie trafiło na czołówki list przebojów. Piękna, znana ze swoich mocno feministycznych poglądów 19-latka, wraz z Davidem Guettą stworzyła hymn Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2016. Na mojej prywatnej liście przebojów zawsze wygrywa piosenką „She’s not me” pięknie otuloną minimalistycznym teledyskiem.

Matylda
Po takiej zachęcie zaraz siegam do You Tube, by poszukać polecanych utworów: ) Czuję, że dołączę do grona fanów: )
Polecam Sabaton Szwedzku rock spiewaja o historia polskiej
Ja zakochana jestem w szwedzkich cięższych brzmieniach. Toż z tego kraju pochodzą cudowne mroczne kapele, np. Opeth i Katatonia. Właściwie to szwedzki metal mnie nakierował na ten kraj i od tego zaczęło się czytanie bloga 🙂 Polecam i ten temat, bo od tej strony muzyki Szwedzi są doskonali.
Powolutku szykuje się duży, muzyczny wpis! :)) Dzięki!
Basshunter jest wykonawcą, a nie zespołem
no chyba, że chodzi o członkinię zespołu O-Zone